7 lekcji z perspektywy tłumacza, delegata i uczestnika CAEXPO
Targi w Chinach — niezależnie czy mówimy o CAEXPO, Canton Fair czy CIIF w Szanghaju — to nie są zwykłe wydarzenia branżowe. To test wytrzymałości, kreatywności i odporności na szok kulturowy. To także najdroższa lekcja, jaką można dostać „w pakiecie” z biletem lotniczym. Niestety, wielu europejskich (i nie tylko) wystawców boleśnie się o tym przekonuje, marnując czas, pieniądze i… potencjał.
Poniżej zebrałem 7 lekcji, które — jeśli się zastosujesz — naprawdę mogą zmienić Twoje targowe wyniki w Chinach. Wszystko z perspektywy człowieka, który te błędy widział dziesiątki razy jako tłumacz, doradca i cichy obserwator.
1. Zbuduj strategię zanim zapakujesz roll-upy
Nawet najładniejsze stoisko nie uratuje sytuacji, jeśli nie masz jasno określonych celów, listy potencjalnych partnerów i planu na follow-up po targach. Udział w wystawie to nie wycieczka — to inwestycja, która zwróci się tylko wtedy, gdy wiesz, czego chcesz i jak to osiągnąć.
2. Pre-marketing to fundament – zacznij PRZED targami
Większość polskich firm o tym zapomina. Tymczasem w Chinach wszystko zaczyna się na długo przed oficjalnym otwarciem hal. Ogłoś swój udział w mediach społecznościowych (koniecznie na WeChat!), zaproś potencjalnych kontrahentów, zaplanuj spotkania. Czekanie aż „ktoś podejdzie do stoiska” — to strategia na porażkę.
3. WeChat > LinkedIn
Jeśli myślisz, że LinkedIn i WhatsApp wystarczą w Chinach, bardzo się rozczarujesz. WeChat to „centrum operacyjne” każdego biznesu. Oficjalne konto firmy, grupy, aktywna komunikacja, szybkie dzielenie się ofertami — to wszystko musi być gotowe na start. Nie licz na „osobiste kontakty” — liczy się oficjalny kanał.
4. Dobry tłumacz to za mało – postaw na lokalnych specjalistów
Tu pojawia się błąd nr 1: wysyłanie na stoisko osoby „znającej trochę chiński”, która po kilku godzinach znika w świecie własnego telefonu. Zamiast tego:
- Zatrudnij profesjonalnego tłumacza,
- Zadbaj o obecność osoby z doświadczeniem w chińskim B2B (lokalny handlowiec, doradca, konsultant). Tylko wtedy Twoje stoisko będzie „żyć” i przyciągać właściwych ludzi, a nie tylko gapiów i studentów łaknących gadżetów.
5. QR code? Tak, ale z pomysłem!
Chińczycy skanują kody masowo, ale musisz dać im powód. Konkurs, prezent, szybki dostęp do katalogu — coś, co sprawi, że Twoja marka zostanie z nimi na dłużej. QR code bez sensu = kontakt bez wartości.
6. Targetuj decyzję, nie przypadek
Na każdej wystawie masa ludzi „zbiera kontakty”. Sztuką jest wyłowić decydentów i tych, którzy mogą przełożyć rozmowę na biznes. Warto mieć własną checklistę pytań, wstępny research i… gotowość, żeby grzecznie podziękować, jeśli to nie Twój klient.
7. Długa perspektywa i natychmiastowy follow-up
Sukcesu nie robi się w 3 dni targów, tylko w miesiącach po wydarzeniu. Każdy kontakt musi być przeprocesowany, zapisany i obsłużony (najlepiej w chińskim języku i przez chiński kanał). Druga rzecz: Chińczycy naprawdę zwracają uwagę na to, czy i jak się odezwiesz po powrocie. Zaniedbanie tego etapu przekreśla całą wcześniejszą pracę.
Dodatkowa lekcja: Obecność polskich (i europejskich) firm na CAEXPO i innych chińskich targach – jest coraz większa, ale… jeszcze wciąż daleko nam do poziomu, który przyciąga prawdziwych partnerów biznesowych.
Nie wystarczy już rozdawać ulotek i uśmiechać się do zdjęć z pandą. Polskie stoisko, by zapadało w pamięć, musi być profesjonalne, lokalnie zakorzenione i budować wartościowe relacje — a nie tylko „odhaczać obecność”.
Podsumowanie Targi w Chinach to maraton, a nie sprint. Zamiast powielać te same błędy, czas zainwestować w wiedzę, dobre przygotowanie i lokalną perspektywę. Często warto sięgnąć po wsparcie profesjonalistów (i nie, nie mówię tylko o tłumaczach!), którzy znają realia i pomogą przełożyć obecność na realny biznes.
A jakie są Wasze doświadczenia z chińskimi wystawami? Z czym mieliście największy problem, a co okazało się gamechangerem? Czekam na Wasze refleksje i chętnie podzielę się dodatkowymi wskazówkami w komentarzach lub na priv!
